Jestem fanką osoby, którą się staję.

Nie wiem kiedy, ale zapewne kiedyś w nocy o północy. Nadszedł moment, że tak po prostu zapragnęłam siebie pokochać. Żeby zawsze mieć osobę, do której mogę się przytulić. Przytulacie czasem sami siebie? No ja bardzo rzadko. Częściej wyśmiewam lub podstawiam nogi i patrzę jak upadam. Ale coś się zmienia…

Świat nam każe wychodzić ze strefy komfortu, pokazywać więcej, brać więcej i więcej posiadać. Nikt nam nie mówi by bardziej być. A my w tę pułapkę wpadamy. Ludzie zawsze będą od nas wymagać żebyśmy wpisywali się w ich ramy, tu nam odejmą, tu dodadzą i wtedy będą lubić.

A ja jakoś mimowolnie zaczęłam kibicować samej sobie. Chcieć zmiany i doceniać jakiekolwiek kroki w jej stronę. Zaczęłam być fanką osoby, którą się staję. Lubię siebie, chyba zawsze lubiłam. Nawet gdy wmawiałam sobie, że jest inaczej. Zawsze walczyłam. Wiele jeszcze potrzebuję zmian i remontów w moim wnętrzu. Ale fani mają to do siebie, że zawsze kibicują. Do końca.

Zaczęłam zauważać we mnie cechy, które dopiero z wiekiem się ujawniły, dopiero w konkretnych sytuacjach dały o sobie znać. I jestem za nie wdzięczna. Tak szczerze, prosto z serca, cieszę się, że jestem jaka jestem. Człowieka kształtuje dom, rodzina, społeczeństwo, kultura, tradycja, wychowanie… wszystko ma na nas wpływ. A ja jestem wdzięczna, że wszystko to stworzyło we mnie dziewczynę, którą lubię. Mimo że, często popełniam błędy, gubię się, mówię kilka słów za dużo. Mimo że, dużo jeszcze przede mną pracy nad sobą, swoją kobiecością, swoim myśleniem, człowieczeństwem… Ja siebie kocham i będę sobie kibicować. Bo zaczęłam doceniać raz ofiarowane mi życie. A to życie jest w moich rękach. Teraz tylko w moich. Przychodzą wybory, rozterki, decyzje i zmiany. Pewnie sto milionów razy jeszcze się na siebie wkurzę lub obrażę i dwieście milionów razy podejmę złą decyzję. Ale podejmę też miliony dobrych i kwadryliony razy będę z siebie dumna. Bo jestem silna. Tak o sobie myślę. Bo tylko ja wiem ile wygrałam w sobie bitew. Dlatego kibicuję tej małej dziewczynce, która staje się kobietą.

Jak miałam parę lat to odważyłam się zjechać na trójkołowym rowerze ze schodów. Dlaczego teraz mając dwadzieścia jeden mam bać się podejmować ryzykowne decyzje? Nawet gdybym miała znowu stracić zęby… kurcze, życie mam jedno.

 

 

 

PS. Nie bójcie się marzyć o małych rzeczach. Codzienne życie potrzebuje żeby ktoś o nim marzył.

 

Opublikowany w Blog

4 myśli na temat “Jestem fanką osoby, którą się staję.

Dodaj komentarz